Raczkujący Kujawa, czyli o rodzącym się talencie (?)


Pewnie nic Wam to nazwisko nie powie, ale radzę już dziś przyjrzeć się trzem filmom krótkometrażowym utworzonym dzięki uprzejmości Błażeja Kujawy. Niewiele o nim wiadomo, poza tym, że nie boi się kontrowersyjnych rozwiązań i, mimo że jego debiut raczej nie należał do udanych, obecnie może pochwalić się pierwszymi sukcesami. Czas, by do głosu doszło bezkompromisowe pokolenie dzisiejszych trzydziestolatków, przemierzających ścieżki sławy bez cienia pruderii.

Pierwszy film krótkometrażowy o nazwie Krwawy księżyc został wyprodukowany w 2010 roku. Z tym tworem mam o tyle problem, iż jego "ojciec" otwarcie przyznaje na swoim kanale Youtubowym, że miało być kiczowato i żenująco... Co jak co, ale zbiło mnie to trochę z tropu. Nie wiem, w takim razie, po co w ogóle zabierać się za tworzenie czegokolwiek, co ma wspólnego z kinematografią. Ale ok, do rzeczy. 


Trzynastominutowy horror-komedia-animacja opowiada o... niczym. Tak bym to mogła podsumować. Początek nie jest dobry, bowiem widzimy dwójkę młodych ludzi w samochodzie, która poznała się na dyskotece. Kwestie i dziwna dykcja aktorów mogłyby się sprawdzić w jakiejś reklamie podpasek, ale tutaj są bezużyteczne. Dziewczyna swe role wypowiada z pewnym przekąsem, wręcz niechęcią i cały czas mam wrażenie, że żuje gumę. Z chłopakiem jest nieco lepiej, nie mizdrzy się do kamery, wydaje się również bardziej solidny. Fakt, Kujawa miał pod ręką dosyć ładnie iskrzącą się perełkę, jednak tego nie wykorzystał, bo dalsza część jest zaprzeczeniem jego rodzącego się talentu... I o ile, ciemnowłosa modelka nie ma żadnych szans, by obronić ten film, tak w tym chłopaku drzemie ukryty potencjał. Miałam nadzieję, że do tego dojdzie i przez chwilę, Krwawy księżyc był w miarę dobrą hybrydą. Nastrój, jaki stworzył Kujawa zakrawa o poprawnie wykonany horror - błyszczący się księżyc wyłaniający się zza ciemnych chmur wygląda zarówno romantycznie, jak i strasznie. Wracając do fabuły, dziewczyna wyraźnie flirtuje z poznanym przypadkowo blondynem, który odwozi ją do domu przez upiorny las. Nagle jednak niewiasta prosi, by młodzieniec zatrzymał swój wehikuł. Wysiada z samochodu po to, by wykonać erotyczny taniec przed maską samochodu i robi się gorąco. Po tym pokazie popisów tanecznych, chłopak wysiada z auta z pewnym niecnym planem... ale tak naprawdę, idzie się odlać w krzaki, by następnie przemienić się w wilkołaka w czasie pełni księżyca. Interesujące, prawda? Też tak uważam i już chytrze zatarłam dłonie, bo zaczęło się robić ciekawie - oto prawdziwe polskie kino grozy! Jednak po upływie minuty, czar prysł... Kicz zastąpił genialnie pokazany las, księżyc, dziewczynę - wszystko. Ale pozwólcie, że ograniczę się do jednego zdania: mogło być lepiej. Gdyby reżyser nie spartaczył swojej roboty (ten chłopak naprawdę już przemieniał się w wilkołaka jest to bardzo dobra, jak na polskie warunki scena), Krwawy księżyc mógłby faktycznie pokryć się czerwienią, przerażając do ostatniej kropli krwi. Szkoda, że się nie udało. 

Krwawy księżyc, 2010



Idąc za ciosem, rok później pojawia się Badass, będący skrzyżowaniem pornola i teledysku Acid Drinkers, Love Shack. Nie mam tu za wiele do powiedzenia, gdyż krótkometrażówka trwa tylko 4 minuty. Jest już lepiej, gdyż bohaterki nic nie mówią, tym samym, film jest całkiem znośny, choć i tak średni.  Plus jest taki, iż pojawia się trup w postaci jakiegoś mężczyzny, ale minus za rozjechanego kotka, napawającego się pięknem natury na wydeptanej dróżce. 



Badass, 2011



Wreszcie w 2013 roku pojawia się Anioł. Widać, Błażej Kujawa poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że musi nieco się postarać, by zyskać szacunek i zaufanie widzów. Anioł posiada kilka bardzo dobrych momentów, między innymi, skrzypiące drzwi, kreujące nastrój horroru czy facet leżący z czymś pochodzącym z jego wnętrza (czy to mózg?). W porównaniu z krwawo- żenującym debiutem, jest to świetna krótkometrażówka. W roli głównej występuje... Anna Mucha, do tej pory znana polskim widzom jako naczelna celebrytka. Ten film jednak ukazuje jej umiejętności i warsztat, zarazem, jak na tak prosty scenariusz, zaskoczyła mnie. Być może, po Aniele przestanie być tak niechlubnie kojarzona, a widzowie przypomną sobie, czym tak w zasadzie się para od kilkunastu lat?

 Kujawa bawi się efektami, nastrojami, dialogami, a także estetyką. Raz prezentuje nam porządny dreszczowiec, innym razem, ckliwy melodramat, komedię czy thriller. Ale, tak jak mówiłam, nie jest źle, biorąc pod uwagę, że film trwa jedynie trzynaście minut. Ciekawostką jest, że Mucha zgodziła się zagrać w filmie początkującego reżysera całkowicie za darmo. 
Chociaż nie miałam wygórowanych oczekiwań, i tak się nie zawiodłam. Jest to po prostu niezła produkcja i, jak na tak ograniczony budżet, podoba mi się.


Jeśli tylko Kujawa raczy podążać w stronę Anioła, jestem pewna, że zostanie zapamiętany na długo (film był pokazywany na festiwalu w Gdyni), tego mu właśnie życzę. Zresztą, po ostatniej chwalonej produkcji, która ma już na koncie pewne wyróżnienie, Błażej Kujawa nie spoczywa na laurach. Już niedługo będziemy mogli obejrzeć czwarte dzieło artysty, Paranoję.



Anioł, 2013

0 komentarze:

Prześlij komentarz